Liczne badania (Deciego, Ryana, Pinka, Cialdiniego itd.) dowodzą, ze bierzemy odpowiedzialność za podejmowane działania jedynie wówczas, kiedy możemy sami o ni...ch decydować. Kiedy pozbawieni jestesmy silnych nacisków z zewnątrz. Kiedy możemy dokonywac autonomicznych wyborów. Kiedy nie jesteśmy kuszeni wizją wielkiej nagrody czy straszeni dotkliwą karą.
istotnie tego rodzaju stymulatory mogą nas skłonić do określonego postępowania . Ale nie sprawią, że podejmiemy je z zaangażowaniem, że autentycznie będziemy utożsamiac się z celem, który mamy osiągnąć. Metoda kija i marchewki wymusza tylko krótkotrwałą uległość, chwilowe podporządkowanie ale nie zbuduje wewnętrznego przekonania o słuszności obranej drogi. Nie wykształca poczucia osobistej odpowiedzialności za proces.
Potwierdza to m.in. eksperyment J. Freedmana (1965), który ukazał, że grożba kary nie wytworzyła w dzieciach przekonania, że ich działania są niewłaściwe. Dzieci postraszone konsekwencjami za bawienie się atrakcyjnym robotem rzeczywiście bezpośrednio po tym fakcie omijały tę zabawkę. Jednak po kilku tygodniach, pozbawione kontroli, nie zwracały już uwagi na zakazy. Groźba nauczyła je jedynie, że niewłaściwe jest ujawnianie okreslonych zachowań, dopóki istnieje zagrożenie karą. Kiedy jednak ono znika - ulatują również opory przed zakazaną aktywnością. Aby zapewnić posłuszeństwo konieczna byłaby zatem stała kontrola, nadzór, przymus.
Okazało się także, że dzieci które nie były stymulowane groźbami, a które jedynie poproszono o niekorzystanie z zabawki, w późniejszym czasie były dużo bardziej skłonne akceptować umowę zawartą z dorosłym. Miały poczucie, że decyzja była ich własna a nie narzucona. Wykazywały się wiekszą samosterownością. Warto uwzględnić te wnioski. Kary działają tylko wówczas, kiedy istnieje skrupulatna i permanentna kontrola. Kiedy jej zabraknie - upadnie także bariera powstrzymująca przed niepożądanymi działaniami.
Tomasz Tokarz trener, coach, mediator, zaangażowany na rzecz tworzenia nowej kultury edukacyjnej opartej na uznaniu podmiotowości dziecka.
Potwierdza to m.in. eksperyment J. Freedmana (1965), który ukazał, że grożba kary nie wytworzyła w dzieciach przekonania, że ich działania są niewłaściwe. Dzieci postraszone konsekwencjami za bawienie się atrakcyjnym robotem rzeczywiście bezpośrednio po tym fakcie omijały tę zabawkę. Jednak po kilku tygodniach, pozbawione kontroli, nie zwracały już uwagi na zakazy. Groźba nauczyła je jedynie, że niewłaściwe jest ujawnianie okreslonych zachowań, dopóki istnieje zagrożenie karą. Kiedy jednak ono znika - ulatują również opory przed zakazaną aktywnością. Aby zapewnić posłuszeństwo konieczna byłaby zatem stała kontrola, nadzór, przymus.
Okazało się także, że dzieci które nie były stymulowane groźbami, a które jedynie poproszono o niekorzystanie z zabawki, w późniejszym czasie były dużo bardziej skłonne akceptować umowę zawartą z dorosłym. Miały poczucie, że decyzja była ich własna a nie narzucona. Wykazywały się wiekszą samosterownością. Warto uwzględnić te wnioski. Kary działają tylko wówczas, kiedy istnieje skrupulatna i permanentna kontrola. Kiedy jej zabraknie - upadnie także bariera powstrzymująca przed niepożądanymi działaniami.
Tomasz Tokarz trener, coach, mediator, zaangażowany na rzecz tworzenia nowej kultury edukacyjnej opartej na uznaniu podmiotowości dziecka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz