Akademia Rosenberga

Akademia Rosenberga

01 maja 2016

Zrozumieć dziecko, zrozumieć siebie.

Wychowanie mózgu
Marzena Żylińska autorka książki " Neurodydaktyka. Nauczanie i uczenie się przyjazne mózgowi" Marzy, aby w szkołach,  zamiast kultury błędu, stworzyć kulturę doceniania :)




Dlaczego jedno dziecko nie sprawia kłopotów, a inne jest agresywne, często dostaje napadów złości, nie chce współpracować i atakuje inne dzieci? Gdzie leży przyczyna negatywnych zachowań? I co najważniejsze, czy zrozumienie mechanizmów prowadzących do agresywnych zachowań może pomóc rodzicom i wychowawcom skutecznie minimalizować destrukcyjne skłonności? Neurobiolodzy potrafią już dziś wyjaśnić przyczyny wyższego poziomu agresji i strachu u niektórych dzieci, wyjaśniają też, jakie warunki muszą zostać spełnione, by umiały radzić sobie ze stresem, złością i strachem, tworzyć dobre relacje i osiągać równowagę. Warto przytoczyć pierwsze zdanie z książki „Mądrzy rodzice” Margot Sunderland: „Przeżyłam szok, gdy zdałam sobie sprawę z tego, jak wielki wpływ na rozwój mózgu dziecka mają jego codzienne interakcje z rodzicami. Mimo to mnóstwo badań na ten temat nie było prezentowanych rodzicom, społeczeństwu.” Na świecie w ostatnich latach ukazało się wiele książek poświęconych wpływowi wychowania na rozwój mózgów dzieci, a co za tym idzie na ich zachowanie. Kilka z tych publikacji zostało wydanych również w Polsce. Poznanie mechanizmów kształtowania się mózgów małych dzieci, a przede wszystkich zrozumienia związków między metodami wychowania a skłonnością do agresywnych i destrukcyjnych zachowań każe nam zupełnie inaczej podchodzić do dzieci z problemami. Mamy dziś w ręku potężne narzędzia, od nas zależy, czy będziemy chcieli je wykorzystać. Zadziwiające jest to, że chociaż wyniki badań dostępne są już od wielu lat, wciąż z ogromnym trudem docierają do rodziców i nauczycieli. Używając słów Margot Sundarland, z jakiegoś powodu wolimy się cieszyć „niewinnością ignorancji”. Czy powodem jest może to, że ta nowa wiedza jest dla wielu osób niewygodna?
Skąd biorą się te złe emocje? Dlaczego niektóre dzieci są bardziej agresywne, a inne potrafią radzić sobie z problemami bez uciekania się do przemocy? Czy winne są złe geny? Odpowiedzi na postawione tu pytania dostarczają dziś neuronauki. Problem radzenia sobie z negatywnymi emocjami opisany został w wydanych niedawno książkach autorstwa Joachima Bauera („Co z ta szkołą?” i „Granica bólu” – obie wydane w 2015 w Słupsku przez wydawnictwa Dobra Literatura) jak również w książce „Mądrzy rodzice”, którą brytyjska psycholog Margot Sunderland napisała we współpracy z amerykańskim neurobiologiem Jaakiem Pankseppem.
Lekarz i badacz mózgu Joachim Bauer w książce „Granica bólu” wyjaśnia, iż musimy pożegnać się z marzeniem, iż kiedykolwiek uda nam się wyeliminować z naszego życia agresję. Nie to jest celem wychowania. Chodzi raczej o to, by wychować młodych ludzi, którzy umieją sobie radzić z negatywnymi uczuciami i je kontrolować. Połączenia nerwowe, które umożliwiają kontrolę silnych emocji i które łączą struktury w korze przedczołowej z niższymi ośrodkami, powstają w pierwszych latach życia (J. Bauer, „Granica bólu”, str. 62-63) i zależą od środowiska, w którym dziecko żyje.
Jak zatem naukowcy wyjaśniają napady złości i inne destrukcyjne zachowania małych dzieci? Powodem problemów jest niedojrzałość ich mózgów. Nauka dostarcza nam dziś wyjaśnień i praktycznych wskazówek, co możemy zrobić jako rodzice i nauczyciele, by potrafiły radzić sobie z gniewem, złością czy rozczarowaniem. Trzeba zacząć od tego, że ludzkie niemowlęta rodzą się z poniekąd niegotowym mózgiem. Aby ten narząd osiągnął odpowiednią dojrzałość, ciąża musiałaby trwać dużo dłużej niż 9 miesięcy, a mózg byłby wtedy znacznie większy. To zaś miałoby dla rodzących katastrofalne skutki. Barierą jest tu budowa kobiecego ciała. Skutkiem przybrania przez naszych przodków (Homo erectus) pionowej postawy było zwężenie się kobiecej miednicy i kanału rodnego. Żadna kobieta nie byłaby w stanie urodzić dziecka z w pełni dojrzałym mózgiem. Natura musiała więc znaleźć kompromis między wielkością kobiecej miednicy, a wielkością mózgu przychodzącego na świat niemowlęcia. W chwili urodzenia najmniej dojrzałe są najmłodsze ewolucyjnie części mózgu, czyli tzw. płaty czołowe, zwane też korą nową. Stanowią one około 85% całkowitej masy mózgu i otulają starsze ewolucyjnie części, które neurobiolodzy często obrazowo nazywają mózgiem ssaków i mózgiem gadzim. Oznacza to, że w momencie przyjścia na świat najmniej rozwinięte są struktury, które odpowiadają za rozumowanie i wiele innych wyższych funkcji poznawczych.
Dużo lepiej rozwinięty jest tzw. mózg ssaków, czyli mózg emocjonalny określany przez neurobiologów jako układ limbiczny. To tu rodzą się emocje i uczucia, takie jak strach, złość czy stres. Mózg gadzi to najstarsza i najgłębiej położona część naszego mózgu, która steruje najbardziej podstawowymi funkcjami organizmu, takimi jak głód, trawienie, utrzymanie temperatury ciała czy krążenie. Ta część mózgu nie zmieniła sposobu funkcjonowania od milionów lat, twierdzi Jaak Panksepp. Zdobyczą naszego gatunku jest kora nowa, czyli płaty czołowe. To ten fragment mózgu daje nam przewagę, to tu maja swoją siedzibę wszystkie wyższe funkcje poznawcze i zaawansowane zdolności rozumowania. Ta najwyżej rozwinięta część nazywana jest często mózgiem racjonalnym, w przeciwieństwie do emocjonalnego układu limbicznego. Tak więc ludzkie niemowlęta przychodzą na świat z rozwiniętymi strukturami, w których powstają emocje, ale nie mają odpowiednio wykształconych struktur, które pozwalają emocje rozumieć, kontrolować czy wyciszać.
Co ciekawe, rozwój mózgu nie jest sterowany przez geny. Gerald Hüther, profesor neurobiologii zajmujący się przenoszeniem wniosków płynących z neuronauk na grunt edukacji, twierdzi że człowiek nie jest zaprogramowanym genetycznie automatem. Nasz rozwój zależy od ciągłej komunikacji genów ze światem zewnętrznym, więc otoczenie, w jakim dziecko spędza pierwsze lata swojego życia ma ogromny wpływ na rozwój osobowości. Ponieważ dzieci rodzą się z rozwiniętym układem limbicznym, ich mózg potrafi wytwarzać emocje, ale niedojrzałość płatów czołowych powoduje, że nie potrafi ich kontrolować i wygaszać. Czy się tego nauczy, zależy od zajmujących się nim opiekunów. Zrozumienie tego procesu pozwala nam w zupełnie nowy sposób spojrzeć na wychowanie.
Badania prowadzone przez Jaaka Paanseppa pokazują ogromną podatność mózgu małego dziecka na dobre jak i złe relacje z rodzicami. To od nich zależy, czy niemowlę nauczy się kontrolować negatywne emocje, tzn. czy w jego mózgu powstaną połączenia między układem limbicznym, a kontrolującymi negatywne emocje strukturami w płatach czołowych. Właśnie tworzenie ścieżek określanych przez neurobiologów jako Top-Down Control jest tożsame z wychowaniem. Co ciekawe, nie można określić czasu, w jakim mózg tworzy połączenie umożliwiające kontrolę i wyciszanie negatywnych emocji. Wszystko zależy od tego, jakich wzorców dostarczają dziecku opiekujący się nim dorośli. To nie geny decydują o tym, czy nasze dzieci będą sobie w życiu radzić z negatywnymi emocjami i problemami, to nie od genów zależy, czy będą zrównoważonymi i umiejącymi cieszyć się życiem ludźmi, wszystko to zależy od WYCHOWANIA. Powstanie w mózgu ścieżek pozwalających racjonalnemu mózgowi kontrolować reakcje układu limbicznego zależy od tego, jakich wzorców zachowania dostarczymy dzieciom w początkowym okresie życia. Nasz styl wychowania może dać dziecku siłę stawiania czoła przeciwnościom i nauczyć je rozwiązywania problemów bez wybuchów złości i uciekania się do agresji, ale może też spowodować, że nasze dziecko będzie nadmiernie nerwowe, nieodporne na stres, bojaźliwe, agresywne lub podatne na uzależnienia. Zdaniem Margot Sunderland wielu dorosłych nie potrafi zapanować nad stresem, bo w dzieciństwie nikt z opiekunów w chwilach stresu i cierpienia nie pomógł im radzić sobie z negatywnymi emocjami. „Od wieków stosujemy techniki wychowania dzieci, nie mając świadomości ich potencjalnych trwałych skutków, aż do tej pory bowiem nie mogliśmy obserwować wpływu naszych działań na rozwijający się mózg dziecka. Dzięki postępom neuronauk, zdjęciom tomograficznym mózgu i wieloletnim badaniom mózgów naczelnych i innych ssaków, nie możemy już cieszyć się niewinnością ignorancji. Od kilku lat nauka pokazuje nam, że kluczowe systemy emocjonalne w ludzkim mózgu ulegają potężnym, pozytywnym lub negatywnym, wpływom postępowania rodziców.” (Margot Sunderland „Mądrzy rodzice” str. 8)
Wszyscy wiemy, że bicie i fizyczna przemoc zaburzają prawidłowy rozwój dzieci. Dziś wiemy też, że równie negatywne efekty pojawiają się wtedy, gdy rodzice nie poświęcają uwagi emocjom swoich dzieci i nie dostarczają im wzorców, jak radzić sobie z gniewem, żalem czy stresem. Dostępna obecnie wiedza dostarcza dowodów na to, że połączenia neuronalne pozwalające kontrolować emocje powstają dopiero po przyjściu dziecka na świat. Oznacza to, że wychowanie ma ogromny wpływ na rozwój dziecinnych mózgów. Zdaniem amerykańskiego neurobiologa Jaaka Pankseppa mózg dziecka jest bezbronny i nie potrafi bronić się przed skutkami złych stylów wychowawczych, które blokują powstanie w mózgu połączeń umożliwiających komunikację tzw. mózgu emocjonalnego z umiejscowionym w płatach czołowych mózgiem racjonalnym. Rodzice, którzy w pierwszych latach życia dziecka troszczyli się jedynie o to, by było najedzone, czyste i odpowiednio ubrane, ale nie poświęcali mu uwagi, gdy płakało i potrzebowało ich obecności, nie dają dziecku tego, co dla prawidłowego rozwoju jest równie ważne jak sen i pożywienia, czyli uwagi, zainteresowania i miłości. Obojętność rodzica ma bowiem wpływ na kształtującą się w okresie dzieciństwa równowagę chemiczną mózgu. Margot Sundarland mówi o wychowaniu niewrażliwym na emocje. Jego skutkiem jest brak stabilności emocjonalnej, nieumiejętność radzenia sobie ze stresem, skłonność do agresji lub autoagresji, podatność na uzależnienia i duże prawdopodobieństwo pojawienia się depresji. Dzieje się tak dlatego, że dziecko, któremu dorośli nie pomagali wyciszać silnych, negatywnych emocji ma nadwrażliwy system reakcji na stres. Obojętność rodzica na przeżywany przez małe dziecko stres, podobnie jak wychowanie w surowej dyscyplinie bez czułości fizycznej prowadzą do „zamętu w biochemicznym mózgu niemowlęcia” (M. Sunderland, Mądrzy rodzice, str. 42 – 43).
Ciągiem dalszym niniejszego tekstu mogłyby być następujące tematy:
1. Między dopaminą a kortyzolem, czyli chemia mózgu: Jakie substancje chemiczne mają wpływ na funkcjonowanie naszego mózgu?
2. Układ motywacji – Skąd bierze się chęć do życia i motywacja do działania (w tym również do nauki). Dlaczego niektóre dzieci ją tracą? Jak im pomóc?
3. Czy istnieje związek między metodami wychowawczymi, a tym, co dzieje się na świecie? Czy można wychować ludzi, którzy nie będą wszczynać konfliktów ani w przedszkolu ani na gruncie międzynarodowym?
Czy któryś z tych tematów wydaje się Państwu szczególnie ciekawy?



Na powyższe pytania odpowiem  w dniu 11 maja podczas wykładu wprowadzającego do przyszłorocznej edycji warsztatów rodzicielskich w naszym przedszkolu i szkole.

Agnieszka Satalecka - dyrektor


Zapowiedź naszego spotkania:

To, w jaki sposób nasze dzieci radzą sobie z życiem tu i teraz, oraz w jaki sposób będą sobie radzić , zależy od jakości relacji z dorosłym opiekunem. Każde doświadczenie fizyczne, emocjonalne i duchowe , tworzą w czasie struktury mózgowe odpowiedzialne za człowieczy dobrostan .
"Bardziej zaś niż inne doświadczenia, bycie w rezonansie z dorosłym wspiera rozwój mózgu, integrację i trwały spokój."
Za Pernille Plantener Kraków 22nd-24 April 2016 Neurobiology, Empathy and Coaching
O jakim rezonansie mówimy, co oznacza ów termin, jakie umiejętności i wychowawcze kompetencje zawiera, gdzie możemy się tego uczyć, opowiem
w dniu 11 maja 2016 w przedszkolu Pluszowy Miś w Startej Iwicznej / Piaseczna.
Serdecznie zapraszam Rodziców i Opiekunów na wykład wprowadzający do przyszłorocznej edycji warsztatów rodzicielskich.
Agnieszka Satalecka
Spotkanie wprowadzające jest bezpłatne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz